Recenzje_

×

To, co najlepsze na Festiwalu La Quincena

Rafał Blechacz należy do tego ekskluzywnego grona artystów, którzy są jakby nie z tego świata. Ma tylko 25 lat i posiada wszystkie cechy, których można spodziewać się u najlepszego wykonawcy. Wczoraj udowodnił to w sposób bardzo jasny w Teatro Victoria Eugenia, gdzie poprzez piękno wydawanego dźwięku, zmienił również akustykę sali. Blechacz pokazał, że nie jest jedynie maszyną, mistrzowsko produkującą odpowiednie dźwięki, ale że posiada również autentyczną zdolność utożsamiania sie z muzyką od pierwszego momentu, w którym zaczyna grać.

Obojętnie co wykonuje wszystko zamienia się w sztukę, w mowę skonstruowaną na bazie wyjątkowej dźwięczności, którą ponadto łączy z logiką i pasją. Frazowanie, zastosowanie efektu ciszy lub niezbędnych oddechów, było tak naturalne w jego wykonaniu, że nawet jego postura przy fortepianie wydawała się przedłużeniem instrumentu. Wszystko służyło muzyce.
Pierwsza część jego recitalu potwierdziła niewiarygodną dojrzałość pianisty, który okazał sie być za pan brat z wielką techniczną i tematyczną złożonością muzyki Szymanowskiego. Sonata c-moll op. 8 nr 1 ze skomplikowanym Allegro moderato, stała się punktem kulminacyjnym dwóch dzieł, które Blechacz zestawił jak najbardziej adekwatnie. Preludium i Fuga cis-moll potwierdziła ewidentną umiejętność pianisty w ukazywaniu płaszczyzn dźwiękowych z absolutną jasnością. Owa Fuga oraz ta, która również pojawia się we wspomnianej już Sonacie stały się lekcją spójności osiągniętej za pomocą mądrych rąk, które rzeczywiście dokonały na klawiaturze tego co chciały. Wykonanie Radosnej wyspy Debussyego okazało się świeże, stylowe i ogromnie przekonywujące.

Kompozycje Chopina wyniosły Blechacza na sceny najlepszych sal koncertowych świata. Jego obdarzone talentem ręce i dojrzałość myślenia sprawiły, iż słuchanie dwóch Polonezów oraz czterech Mazurków stało się prawdziwie wielką przyjemnością. Ballada na zakończenie recitalu to pasjonujący i oszałamiający podarunek, pełen ekspresji i dobrego smaku. Niezapomniane!
 

/Diario Vasco, San Sebastian, 28.08.10 - Maria Jose Cano/